sobota, 10 maja 2014

Smells like PKP


Miałam w tym roku (dzięki mojemu najwspanialszemu chłopakowi) okazję wybrać się do Łodzi na Fashion Philosophy Fashion Week Poland. Nie uważam się za znawczynię mody i staram się unikać tego słowa wymieniając swoje zainteresowania. Lubię kreować swój własny styl, ulepszać go, szukać kolejnych części garderoby i mówiąc dość ogólnie 'bawić się ubraniami'. Moja wiedza teoretyczna jest dosyć marna (nie wiem, czy powinnam napisać, że wstyd się przyznać?). Mam oczywiście ambitny plan zgłębienia jej w znacznym stopniu - załóżmy, że dzisiejsza wycieczka była jednym z pierwszych działań w tym kierunku.


Żeby zdążyć na pociąg musiałam wstać wcześnie rano, zdecydowanie dużo wcześniej niż by mi to odpowiadało. Pierwszy raz w życiu spędziłam w łazience pół godziny (!!!) układając włosy. To pierwszy moment po wizycie u fryzjera, w którym pożałowałam, że je obcięłam. Ostatecznie jakoś dałam radę i razem z moim wspaniałym towarzyszem podróży wskoczyliśmy do 'pachnącego' PKP pociągu w kierunku 'Łódź Kaliska'. Przez całą drogę próbowaliśmy odrobić chociaż parę minut straconego snu, jednak okazało się, że nie jest to najprostsze zadanie. W akcie desperacji wysiedliśmy stację wcześniej i ruszyliśmy w miasto, w poszukiwaniu przyjemnej kawiarni. W Cafe Wolność uzupełniłam niezbędny zapas kofeiny i poczułam, że jestem gotowa odkrywać nieznane mi do tej pory środowisko polskiej mody.



Przez zupełny przypadek znaleźliśmy się na pokazie Magdy Floryszczyk. Kolekcja wydała mi się bardzo neutralna, stonowane kolory, często łączone z czerwienią. Szczegół, który zapadł mi w pamięć to na pewno kawałki drewna (jeżeli się nie mylę) imitujące kopertówki, które modelki trzymały w rękach. Pomysłowe i całkiem zabawne. Wszystko utrzymane było w dość młodzieżowym klimacie, momentami zahaczające o 'school girl look'. Muszę przyznać, że niektóre ubranka chętnie bym przygarnęła. Następnie obejrzeliśmy kolekcję Boli, czyli Oli Bajer. Szczerze mówiąc moją uwagę przykuł przede wszystkim świetny materiał filmowy na sam początek. Do gustu przypadło mi tylko kilka sylwetek, ale to raczej subiektywna opinia z serii 'Czy sama bym to nosiła'. Niestety (a raczej na szczęście) nie wszystko jest w moim stylu.





Na obiad wybraliśmy się do Affogato na Piotrkowskiej. Co zabawne byłam na tej ulicy pierwszy raz w życiu, mimo, że Łódź odwiedzałam już kilkakrotnie. Ten fakt sprawiał, że czułam się bardzo wyjątkowa (jako, że wszyscy zwiedzający kierują się przede wszystkim tam). Do dzisiaj. Koniec wyjątkowości. Wracając do rzeczy - w Affogato objedliśmy się wielkimi burgerami i nakarmiliśmy prądem wiecznie rozładowane telefony, by następnie udać się na herbatkę do Zmiany Tematu. Miło było posiedzieć na mięciutkiej sofie, dać odpocząć nogom i plecom i znaleźć chwilę, żeby wstawić obowiązkową fotkę na Instagram. Oczarował mnie piękny królik (zając?) zajmujący prawie całą wysokość ściany. Z tego co słyszałam, Łódź została okrzyknięta 'miastem murali', a że ja przepadam z tym rodzajem street art'u, to nie tylko królik z ZT stał się ofiarą mojego obiektywu. Po zebraniu sił ruszyliśmy wolnym spacerkiem w stronę Łódzkiej Hali Expo.


Moją przygodę z FW zakończył pokaz ODIO i Jakub Pieczarkowski. Mówiąc po mojemu - był ogień. Kolory, oversizy, dziury, buckethat'y i piankowe sandały na platformie. Jednym słowem WOW. Nie jest to na pewno typ ubrań, w którym czuję się najpewniej, ale może czas to zmienić? Generalnie moim wnioskiem z tej wyprawy jest na pewno fakt, że nie ma w Polsce zbyt wiele osób ubranych ORYGINALNIE, ale z gustem. Większość jest po prostu cała na czarno, co wydaje mi się nudne, albo przebrana, co dla mnie nie jest niczym ładnym. Oczywiście, co kto lubi. Ja sama noszę czerń dosyć często i wiem, że nie pomoże mi to w żaden sposób wyróżnić się z tłumu. Ostatnio sięgam po kontrastujące kolory, ale zaczynam poważnie zastanawiać się nad spróbowaniem zabawy z czymś jaśniejszym, żywszym. Jeszcze nie mam na to wszystko żadnego pomysłu. Na razie to tylko sugestia. Ode mnie, dla mnie.

Kończąc moją, na pewno fascynującą, opowieść, przyznaję, że samo wydarzenie bardzo mi się podobało i jeżeli tylko będę mogła chętnie wybiorę się do Łodzi, która wciąż nie przekonała mnie sama w sobie, na Fashion Week jeszcze raz. A teraz uciekam nadrabiać zaległości w spaniu!

wrócę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz