czwartek, 24 lipca 2014

Ambicje i ekscytacje


  Tegoroczne wakacje są tak dziwne, że szczerze mówiąc nie wiem, czy mi się podobają, czy niekoniecznie. Prawdopodobnie nie korzystam z nich w pełni, ze względu na moje super ekstra tytanowe śruby (i inne powody do wizyt u lekarzy, ale mniejsza o to). Wydaję miliony monet na jedzenie i ubrania. Powinnam się za to karcić, ale poznawanie nowych, miłych miejsc w Warszawie i letnie wyprzedaże wydają się być wystarczającym usprawiedliwieniem.

  W sobotę wyjeżdżam na mazury i przyznam się, że nieco się obawiam. Ograniczony kontakt z rzeczywistością spowodowany brakiem wifi (onieeeee) może dać mi się we znaki. Chyba całe dwa tygodnie spędzę na rysowaniu, czytaniu i nauce, bo kupiłam repetytoria maturalne do matematyki i geografii. Tak, zrobiłam to. W wakacje kupiłam książki do nauki. Czy to nie jest smutne? Z drugiej strony pomyślałam, że skoro nie mogę się opalać, ani pływać w basenie i generalnie nie powinnam uprawiać jakiegokolwiek sportu - pozostaje mi tylko przygotowanie się do matury. Nie wiem jakie będą efekty... Po operacji też miałam się uczyć, czytać i bla bla bla, ale kto wie? Trzymam za siebie kciuki.

  W planach mam też poważne zakupy lumpeksowe, czyli coś, czemu nie mogę się oprzeć w małych miastach. W Warszawie rzadko bywam w ciucholandach, zniechęcona cenami, które nieraz dorównują tym z sieciówkowych wyprzedaży. Dlatego wyjazdy to dla mnie idealna okazja na poszukiwanie nowych skarbów. Pod tym względem nie mogę się doczekać.

  Jestem dosyć podekscytowana. Chciałabym dobrze wykorzystać te 14 dni 'in the middle of nowhere'. Będę dawać znać.